czwartek, 10 października 2013

10 RZECZY, KTÓRYCH NIE WIESZ O WYBORACH

Głosują pszczoły i astronauci. Belgowie robią to pod przymusem, a Szwajcarzy w polityczne wybory wmieszali nawet fizykę kwantową. Wszystko to bierze jednak w łeb w obliczu załamania pogody czy atrakcyjnej wyprzedaży. Sprawdź, co naprawdę kieruje naszymi wyborami

1. Korzenie demokracji wcale nie wywodzą się ze starożytnych Aten. Dwa tysiące lat wcześniej w królestwie Ebla (położonym w dzisiejszej Syrii) królowie byli wybierani na siedmioletnie kadencje. 


2. Ludzie nie są jedynym gatunkiem, który głosuje. Robią to także pszczoły, kiedy mają zdecydować o najlepszej lokalizacji dla gniazda nowego roju. Gdy w ulu brak miejsca, połowa pszczół z królową szuka nowej siedziby. Danych o potencjalnych siedliskach dostarczają setki pszczół-zwiadowców, posługując się specjalnym tańcem. Im lepsze znalezione miejsce, tym dłuższy taniec zwiadowcy. To zachęca kolejnych zwiadowców do odwiedzenia zachwalanego obiektu. Rywalizacja zwiadowców prowadzi w końcu do wybrania optymalnego miejsca na nowy ul. Gdy jakąś lokalizacje wybierze 15 lub więcej pszczół, zwiadowcy sygnalizują reszcie roju, że czas rozgrzewać mięśnie poruszające skrzydłami i szykować się do wylotu. Robią to, przeciskając się przez masę pszczół i dotykając ich swoim ciałem.

3. W Belgii wybory są obowiązkowe. 
Za nieuczestniczenie w wyborach można zapłacić karę, zazwyczaj w wysokości 25–50 euro. Obywatelom, którzy nie głosowali przez 15 lat, odbiera się prawo głosu na kolejnych 10 lat. 

4. W 2006 roku departament obrony USA stworzył internetowy system do głosowania, głównie z myślą o żołnierzach stacjonujących za granicami kraju. System kosztował blisko 830 tys. dolarów. Z jego pomocą zagłosowały 63 osoby.

5. Układ kartki do głosowania ma znaczenie. Naukowcy twierdzą, że istnieje coś takiego jak „pionowy efekt bliskości”. Polega na tym, że nazwiska nieznanych kandydatów, umieszczone bezpośrednio nad lub pod nazwiskami popularnych polityków dostają głosy, których nie otrzymałyby umieszczone w innej konfiguracji.

6. Deszcz może zmienić wynik wyborów. Badania przeprowadzone między 1948 a 2000 rokiem w USA pokazały, że każdy centymetr na metr kwadratowy deszczu w dniu wyborów  obniża frekwencję o 0,8 proc. Symulacja komputerowa pokazała, że gdyby w 1960 roku padało w Illinois, Nixon pobiłby Kennedy’ego, a gdyby w 2000 roku na Florydzie było tak słonecznie, jak przez większość roku, Gore wygrałby z Bushem. 

7. Do zabezpieczenia przekazywania danych podczas wyborów w Szwajcarii w 2007 roku zastosowano kryptografię kwantową. Wyniki, które trafiały do centralnej komisji wyborczej zaszyfrowane były kluczami, które przekazywano w postaci ciągu spolaryzowanych fotonów. Sama próba przechwycenia takiego klucza zmieniałaby ich polaryzację i czyniła przechwycone dane bezużytecznymi.

8. Poczucie obywatelskiego obowiązku przegrywa zwykle z atrakcyjniejszymi aktywnościami.Z badań amerykańskich wynika, że 57 badanych nie poszłoby głosować, gdyby w tym czasie mogło zarobić za nadgodziny, zostając w pracy. 36 procent wybrałoby atrakcyjną wyprzedaż, a 27 procent od spełnienia obywatelskiego obowiązku mógłby powstrzymać atrakcyjny program w telewizji. 

9. Zagadkowa jest niechęć wyborców do przywódców owłosionych. Jest ona tak silna w społeczeństwie zachodnim, że przywódcy pochodzący z demokratycznych wyborów niezwykle rzadko mają zarost. Od 1912 roku żaden z prezydentów Stanów Zjednoczonych nie nosił brody ani wąsów – od 50 lat z górą żadna partia nawet nie wysunęła kandydata z zarostem. Niektórzy uczeni – jak Roger Masters, profesor nauk politycznych z Dartmouth College – uważają brak zarostu za symboliczny dowód na sprawowanie kontroli nad naturą, inni twierdzą, że tendencja ta odzwierciedla niechęć do przesadnego podkreślania płciowości. Nieznane są ścieżki wyborczych upodobań...

10. Głosowanie w Kosmosie jest możliwe od 1997 roku, gdy stan Teksas (w którym mieści się centrum lotów kosmicznych w Houston) wprowadził w tej kwestii specjalne prawo. Podczas ostatnich amerykańskich wyborów prezydenckich z możliwości oddania głosu skorzystali dwaj amerykańscy astronauci – członkowie załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), znajdującej się na orbicie w odległości 354 km od Ziemi. Dowódca stacji Michael Fincke i inżynier lotów Gregory Chamitoff użyli do głosowania specjalnej karty elektronicznej. Centrum kosmiczne w Houston w Teksasie przekazało ich głosy do komisji wyborczej. Żaden z astronautów nie zdradził swoich preferencji wyborczych.

Adam
http://www.militarne-borne.pl